poniedziałek, 1 lipca 2013

Day 1

Kochani Rodzice!
Po umiarkowanie długiej (nie za bardzo) i średnio męczącej podróży wylądowaliśmy na stacji kosmicznej "Bachotek". Jest super!
Zdążyliśmy w samą porę na obiad, na który był wyśmienity stek z kosmity oraz puree z owoców z drzewa Bunga Banga (mięso z ziemniakami). No i zupa. Z kosmicznych kalafiorów (kosmofiorów?).
Po obiedzie rozlokowaliśmy się w naszych kapsułach kosmicznych, pozostawiliśmy tam nasze ziemskie manatki i udaliśmy się na grę terenową po galaktycznym ośrodku - znaleźliśmy (nawet z zawiązanymi oczami) Gwiazdozbiór Wielka Micha (stołowkę), Bramę Czasoprzestrzeni, Pomost nad Oceanem Przezroczystości oraz wiele innych istotnych miejsc w ośrodku.
Później układaliśmy kosmiczny kodeks ("Nie zachowywać się jak tępy miecz świetlny", ""Dzwonić na swoją planetę w wyznaczonej czasoprzestrzeni", "Nie podchodzić do czarnej dziury w nawiasie (do jeziora)") oraz nazwy dla naszych międzygalaktycznych drużyn (są z nami Fiery Stars, Moongirls, Star gang i wiele innych).
Po tych grach i zabawach czekała nas przepyszna kolacja z astronaleśnikami w roli głównej.
A ponieważ astronauci muszą dbać o kondycję uprawialiśmy kosmosporty - kometę nożną, starkówkę i rzucaliśmy latającym spodkiem (który Ziemianie zwą frisbee).
Po tym wszystkim padliśmy ("trupem" - mówi Zosia W. ale dodaje też, żeby Rodzice się nie martwili) gdyż albowiem dlatego że odżyliśmy dzięki natryskom z wody księżycowej i marsjańskiej piany (no dobra, mydła).

To tyle na dziś. Bez odbioru :)

Filipina, Paulina, Zosia W., Julka Ch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz