CHATTING KIDS Space Camp 2013
piątek, 9 sierpnia 2013
niedziela, 4 sierpnia 2013
niedziela, 14 lipca 2013
Space Camp - Day 11 & 12
Relacja z dwóch ostatnich dni - z małym opóźnieniem :)
W czwartek dzień zaczął się - standardowo - od gimnastyki, niektórych chłopców bardzo ucieszył fakt, że to już ostatnia rozgrzewka na obozie, jednak dziewczyny żwawo podskakiwały w rytm obozowych hitów "Technology", "I'm blue" czy "Yoda Song". Po rozgrzewce biegusiem na śniadanie (jajecznica od kosmicznych kur, mniam!).
W ciągu dnia działo się wiele: poza a tradycyjnymi już angielskim i plażą robiliśmy maski przybyszów z odległych galaktyk oraz mnóstwo dokrętek filmowych. W międzyczasie "montowały się" nasze nakręcone już produkcje. W jeszcze innym międzyczasie (chyba możemy używać takich zwrotów, w końcu w kosmosie czas i przestrzeń są jakoś pomieszane, odległość mierzymy w latach świetlnych, eh) było pakowanie i polowanie na skarpetki bez pary, rozdzielanie mieszkańców planet Brudy i Można-Jeszcze-Założyć do oddzielnych foliowych promów kosmicznych, dopinanie gwiezdnych walizek oraz inne typowe dla ostatniego dnia w kosmosie zadania.
Jeśli myślicie, że na tym dzień się skończył, to grubo się mylicie :) Oczywiście wszyscy astronauci umyli zęby i wyruszyli na wyprawę pod kołderki, ale ci, którzy zgłosili chęć udziału w nocnych podchodach (a było ich około 40!) w środku nocy wyruszyli na specjalna misję "z dreszczykiem". Wszyscy byli bardzo dzielni i dotrwali do końca!
Następnego dnia pobudka bez gimnastyki, ostatnie dopięcie bagaży i śniadanie, po którym wpakowaliśmy rzeczy do autokaru i wyruszyliśmy w stronę planety Dom. Po drodze spotkaliśmy dziwnych przybyszów z innej galaktyki (gwiazdozbiór L.A.M.A), co wzbudziło naszą radość :)
Ok. 14:30 Houston odebrało sygnał, że wylądowaliśmy - safe and sound - w Józefosławiu!
W czwartek dzień zaczął się - standardowo - od gimnastyki, niektórych chłopców bardzo ucieszył fakt, że to już ostatnia rozgrzewka na obozie, jednak dziewczyny żwawo podskakiwały w rytm obozowych hitów "Technology", "I'm blue" czy "Yoda Song". Po rozgrzewce biegusiem na śniadanie (jajecznica od kosmicznych kur, mniam!).
W ciągu dnia działo się wiele: poza a tradycyjnymi już angielskim i plażą robiliśmy maski przybyszów z odległych galaktyk oraz mnóstwo dokrętek filmowych. W międzyczasie "montowały się" nasze nakręcone już produkcje. W jeszcze innym międzyczasie (chyba możemy używać takich zwrotów, w końcu w kosmosie czas i przestrzeń są jakoś pomieszane, odległość mierzymy w latach świetlnych, eh) było pakowanie i polowanie na skarpetki bez pary, rozdzielanie mieszkańców planet Brudy i Można-Jeszcze-Założyć do oddzielnych foliowych promów kosmicznych, dopinanie gwiezdnych walizek oraz inne typowe dla ostatniego dnia w kosmosie zadania.
Po kolacji odbyło się uroczyste "zamknięcie" naszej stacji kosmicznej z pokazem slajdów i gotowych filmów. Można też było wygrać nagrody: za najczystszy pokój (nagrody w dwóch kategoriach: "astronauci" i "astronautki"), w konkursie na najbardziej zakręconego (czyli najszybszego) spinnera oraz - co wzbudziło chyba najwięcej emocji - za zbierane w czasie obozu starsy ($$$$$$$$$). Nagrodami były oczywiście mniejsze i większe planety (na patyku lub bez).
Jeśli myślicie, że na tym dzień się skończył, to grubo się mylicie :) Oczywiście wszyscy astronauci umyli zęby i wyruszyli na wyprawę pod kołderki, ale ci, którzy zgłosili chęć udziału w nocnych podchodach (a było ich około 40!) w środku nocy wyruszyli na specjalna misję "z dreszczykiem". Wszyscy byli bardzo dzielni i dotrwali do końca!
Następnego dnia pobudka bez gimnastyki, ostatnie dopięcie bagaży i śniadanie, po którym wpakowaliśmy rzeczy do autokaru i wyruszyliśmy w stronę planety Dom. Po drodze spotkaliśmy dziwnych przybyszów z innej galaktyki (gwiazdozbiór L.A.M.A), co wzbudziło naszą radość :)
Ok. 14:30 Houston odebrało sygnał, że wylądowaliśmy - safe and sound - w Józefosławiu!
środa, 10 lipca 2013
Space Camp - Day 10
Dzisiejszy dzień nie był nadzwyczajny. Z rana pobudka, gimnastyka, śniadanie oraz sprzątanie. Następnie była prezentacja o czarnych dziurach, a potem plaża, lecz najpierw angielski. Na plaży woda była tak zimna, że wydawała się ciepła! Obiad był super!
Zupa – kapuśniak który zrobił świetne wrażenie na wszystkich… prawie, a drugie danie – danie jak danie może być (kotlet schabowy ). Jako, że pogoda się zepsuła i woda zaczęła padać z nieba, plaża już ustąpiła miejsce kręceniu filmików krótkich, i tak do kolacji (placki ziemniaczane).
Później Iwo, Borys, Filip i Maciek kręcili film, a w tym czasie inni znajdowali się na Sali Konferencyjnej i oglądali Space Jam. Potem wspólna piłka nożna pełna ekscytujących akcji i dużo emocji (ciekawe kto wygrał?!). Lepiej będzie się spało :)
B-)
Podpisano :
Bartek Urwany z Jeziora
Iwo The Dance King
Zupa – kapuśniak który zrobił świetne wrażenie na wszystkich… prawie, a drugie danie – danie jak danie może być (kotlet schabowy ). Jako, że pogoda się zepsuła i woda zaczęła padać z nieba, plaża już ustąpiła miejsce kręceniu filmików krótkich, i tak do kolacji (placki ziemniaczane).
Później Iwo, Borys, Filip i Maciek kręcili film, a w tym czasie inni znajdowali się na Sali Konferencyjnej i oglądali Space Jam. Potem wspólna piłka nożna pełna ekscytujących akcji i dużo emocji (ciekawe kto wygrał?!). Lepiej będzie się spało :)
B-)
Podpisano :
Bartek Urwany z Jeziora
Iwo The Dance King
Subskrybuj:
Posty (Atom)